Ciekawostki
Zatopione skarby
Spokojne wody Zatoki Puckiej wydają się bezpieczne dla turystów, dzieci i wszystkich pragnących wypocząć w ciszy i spokoju. Jednak nie zawsze wody zatoki są przyjazne. Zdarzają się dni, chmurne, deszczowe kiedy wiatr jest niebezpieczny dla wszystkich, nawet znawców tych wód. Sztormowa pogoda zaskoczyła już niejeden statek strącając go na głębiny, lub płycizny Zatoki. Zniszczone statki miały uniemożliwiony powrót do domu. Zatopione okręty niepowtarzalnie wzbogaciły dno Zatoki. Stały się atrakcją nie tylko dla pasjonatów, archeologów, ale także dla zwykłych turystów. Jednym z bardziej znanych zatopionych wraków jest Polski "Zawisza Czarny". Był to jacht zakupiony przez ZHP w 1934 roku w Danii. Zbudowany w 1901 roku drewniany szkuner solidny żaglowiec przystosowany do żeglugi podbiegunowej. Zakupiony dzięki składkom społecznym został, przebudowany i wyremontowany na statek szkolny systemem gospodarczym prawie w całości przez harcerzy i studentów, którzy również później na nim pływali. W tamtym czasie "Zawisza" był największym żaglowcem skautowym, wzbudzają zazdrość wśród skautów w innych krajach. Podczas wojny był używany przez Niemców pod nazwą "Schwarze Husar". W końcu porzucony powoli niszczał. Odnaleziono go dopiero po wojnie i sprowadzono z powrotem do Gdyni, jednak nie nadawał się już do remontu. Został odholowany i zatopiony na wodach Zatoki Puckiej. Dokładną pozycję wraku zlokalizowało Centralne Muzeum Morskie, wynosi ona: 54°40,7'N, 18°34,1'E, na głębokości ok. 8 metrów. Jest to jeden z licznych przypadków wraków. Pokazuje nam jak skończyła chlubna polska jednostka.
Polskie foki
Helskie fokarium zostało założone po to, aby pomagać i chronić zagrożone wyginięciem polskie foki. W specjalnych basenach mogą one wrócić do pełni sił oraz rozmnożyć się. Potem wypuszczane są na wolność. Przez lata działalność człowieka przynosiła wielkie szkody populacji fok na polskim nabrzeżu, nawet po wybudowaniu fokarium człowiek, w sposób w jaki nikt się tego nie spodziewał zaszkodził im. Ludzie nieświadomi swego czynu wrzucali do basenu fok monety na szczęście. Drobne monety zostawały zjadane przez Krystynę, fokę która miała najcenniejsze futro zpośród innych samic. Te właśnie monety po 3 latach doprowadziły do jej śmierci. Aktualnie helskie fokarium liczy 5 fok, w tym 1 samiec i 4 samice. Gatunek foki pospolitej ma niezwykłe zaufanie do ludzi, którego nawet znawcy fok nie są w stanie wyjaśnić. Foka ta należąca do gatunku common seal (z jezyka angielskiego: foka szara) nazwana została "cętka" z powodu licznych łatek na jej ciele. Na świecie jest to jeden z najliczniejszych gatunków fok, jednak u nas jest niezwykle rzadko spotykany. W ostatnich latach odnotowano zaledwie 5 osobników tego gatunku. Ewenementem był zaobserwowany w 1990 roku poród foki pospolitej w rezerwacie "Ptasi Raj". Ostatnią fokę pospolitą odnotowano w Polsce 1 listopada 2005r. na Martwej Wiśle. Właśnie dlatego, iż są one tak rzadkimi gośćmi na Polskim wybrzeżu objęto je ochroną.
Podmuch II wojny światowej
Półwysep Helski słynie z militarnych pozostałości po II wojnie światowej. Obiekty te są chronione prawem jako zabytki architektury. Helscy harcerze w 1999 roku oznaczyli białymi prostokątnymi polami pnie drzew prowadzące do tych zabytków. Jednym z miejsc, które obowiązkowo trzeba odwiedzić przebywając w Helu jest sala pamięci 9 Flotylli Obrony Wybrzeża. Znajduje sie ona w budynku Klubu Garnizonowego przy ulicy Przybyszewskiego. W dwóch pomieszczeniach ekspozycje przypominają o dawnych, a także współczesnych losach Garnizonu Hel. Pozostałe zabytki militarne znajdują się na świeżym powietrzu, choć czuć w nich podmuch dawnych lat, lat ich świetności i użyteczności. Jest wśród nich kilka baterii przeciwlotniczych (nr 21,22,23). są to dwudziałowe półbaterie uniwersalne armat 75 mm wraz ze stanowiskami dział kryjącymi schrony amunicji. Ich zadaniem była ochrona bazy floty. Innym zabytkiem jest Helska Bateria Cyplowa im. Heliodora Laskowskiego. Jest to najsłynniejsza, średniego kalibru polska bateria. W obronie wybrzeża oznaczona jest numerem 31. Nazwana została na cześć jej przedwcześnie zmarłego twórcy. Warto wspomnieć o Ośrodku Obrony Jastarnia. Pomiędzy Kuźnicą a Jastarnią znajdują się obiekty, które miały być miejscem odpierana ataków ze strony lądu. Schrony te są usytuowane w odległości 3 km od Jastarni i 6 km od Kuźnicy. Wybudowane są w poprzek półwyspu, który w tym miejscu osiąga szerokość 500 metrów. Schron o kryptonimie "Sokół" znajduje się zaledwie 10 metrów od brzegu Zatoki. Największym zaś obiektem jest ciężki "Sabała" o wymiarach 15,60 na 15,30 m znajdujący się 30 metrów za torami i 150 metrów od szosy. Schron ten ma obszerny program pomieszczeń, był to schron dowódcy ośrodka. Nie można zapomnieć o stanowisku najcięższej niemieckiej baterii nabrzeżnej "Schleswig Holstein". Jest to dowód na to jak wysoko okupant cenił walory obronne tego rejonu. Jedna wystarczająco silna bateria usytuowana na cyplu mogła skutecznie zablokować wejście do zatoki Gdańskiej. Choć w tym momencie nie ma juz samego działa w tym muzeum można poczuć jego potęgę. Jet to wspaniałe miejsce dla pasjonatów historii i nie tylko. W sezonie letnim w muzeum są organizowane wystawy również o innej tematyce np. w 2006r. Można było obejrzeć wystawę fotografii rybołówstwa helskiego. Serdecznie zapraszamy.
Archeologia
Na terenie powiatu puckiego od dziesięcioleci trwają sezonowe badania archeologiczne. Odbywają się one min. w Rzucewie, Osłoninie, Pucku, Błądzikowie, Mrzezinie, w Połchowie, Władysławowie, Gnieżdżewie, Starzynie, Łebczu, Rewie, Ostrowie, Swarzewie i wielu innych miejscach, jak np. na terenach klifów nadmorskich, na dnie Zatoki Puckiej i Morza Bałtyckiego oraz na terenach pobliskich lasów. Te ziemie szczególnie często są obiektem badań archeologów. Już w roku 1285 w dokumencie określającym granice administracyjne pomiędzy Radoszewem a Starzynem wspomniano o grobach pogańskich "cumuli poganorum" - obecnie znanych badaczom kurhanach. Szczególnie wiek XVIII to min. czas wielu odkryć. Ze względu na ich różnorodność postanowiono je w jakiś sposób sklasyfikować. W tym celu każd znalezisko było dokładnie opisywane. Działania takie doprowadziły do wykształcenia się w wieku XIX nowej dyscypliny naukowej - archeologii i upowszechnienia podziału na trzy epoki w dziejach ludzkości: kamienia, brązu i żelaza. Tereny ziemi puckiej są wręcz naszpikowane wieloma znaleziskami z tych epok, godnymi polecenia są też wszelkie obiekty zabytkowe z epok późniejszych, jak: budynki sakralne, budowle, cmentarze, ruiny i inne miejsa.
Kaszubskie Łodzie Pod Żaglami
Już od ponad 25 lat w sezonie letnim obchodzona jest impreza pod kaszubską nazwą "KASZËBSZCZIÉ BÔTË POD ŻAGLAME" (Kaszubskie Łodzie Pod Żaglami). Obchodzona jest w Chałupach. W 2006 roku patronował jej Związek Miast i Gmin Morskich. Jest to jedyny taki festyn w Polsce i Europie. Każdego roku ściąga coraz większe rzesze turystów, którzy chcą poznać kulturę kaszubską i rzemiosło rybackie. Impreza rozpoczyna się Mszą Świętą, w miejscowym kościele w intencji rybaków. Następnie na placu przy ulicy Karperskiej odbywa się uroczyste otwarcie. W minionym roku brał w nim udział Burmistrz Miasta Władysławowo, Pan Adam Drzeżdżon oraz Prazes Zrzeszenia Kaszubsko Pomorskiego Oddział Władysławowo Pan Zygmunt Orzeł. Regaty rozpoczynają wyścigi łodzi wiosłowych i pychowych, następne są łodzie żaglowe rybackie i pomeranki. Tylko podczas tej impezy można zobaczyć charakterystyczne ożaglowanie. W regatach bierze udział około 30 załóg. Towarzyszy im bogaty program artystyczny i wiele ciekawych konkursów. Warte polecenia są występy regionalnych zespołów folkrolystycznych, czy pokaz wyrobów rękodzieła. Dla zmęczonych najlepszy jest wypoczynek przy wyśmienitej kuchni kaszubskiej. Kaszubskie Łodzie Pod Żaglami to często jedyna okazja żeby zobaczyć znajdujące się w prywatnych rękach zabytkowe łodzie kaszubskie.
Kaszubskie podniebienie
Niewątpliwie niezapomnianą atrakcją Kaszub jest kuchnia. Niezwykłe doznania kulinarne jednych odstraszają innych przyciągają jednak dla tutejszych mieszkańców jest to nieodłączny składnik ich życia. Na każdej uroczystości ludowej, podczas każdego święta na stołach pojawia się bigos, ogórek kiszony i chleb ze smalcem. Potrawy regionalne można także zakupić na jarmarcznych stoiskach, podczas imprez. Niezapomniane są posiłki przygotowane przez Koła Gospodyń funkcjonujące na naszym terenie. Godne polecenia są wszystkie wydarzenia organizowane przez nie i przy współpracy z lokalnymi organizacjami. Aby spróbować miejscowych potraw nie trzeba jednak czekać na specjalną okazję. Wiele lokalnych barów i lokali w swoim menu proponuje te przysmaki. Także liczna jest grupa pensjonatów serwujących wyśmienitą, tradycyjną kuchnię kaszubską.
Sobótka
Jastarnicka sobótka ma juz ponad wiekową tradycję. Dawniej była organizowana przez młodzież męską, która w danym roku ukończyła 21 lat. Obecnie organizatorami są reprezentanci rocznika, który w danym roku kończy 19 lat. Po wieczornej mszy świętej ulicami Jastarni wyrusza dziwny pochód. Na przedzie młodzież męska z rocznika, który kończy 19 lat ubrana w białe podkoszulki i z twarzami pomalowanymi na czarno biało. Za nimi na wielkim pniu jadą dziewczęta z tego samego rocznika również ubrane na biało. Pochód zmierza przez miasto do placu, gdzie pień zostanie wbity w ziemię, a na jego szczycie zapłonie beczka ze smołą. Korowód robi wiele hałasu. Młodzieńcy na znak najstarszego z nich strzelają w niebo racami. Po drodze przy Urzędzie Miasta i Gminy od burmistrza odbiera symboliczne klucze do miasta sam "Neptun". Gdy pień zostanie już postawiony pionowo, wśród młodych rozpoczyna się rywalizacja o to, który z nich zapali racą beczkę ze smołą. Potem rozpoczynają się tańce do rana. Piracka sobótka w Jastarni przyciąga nie tylko miejscowych, ale całe rzesze turystów. Co roku coraz więcej osób bierze udział w tym święcie w które młodzież wkłada tyle pracy. Jest to dla nich niezapomniane przeżycie. Postęp technologiczny wywołuje dynamiczne przemiany cywilizacyjne i kulturowe. Przemiany te powodują zanik pewnych wierzeń i zwyczajów, zaś wśród innych można zaobserwować znaczny rozwój. Do właśnie tak pozytywnie ewoluujących zwyczajów należy Sobótka, która obchodzona jest w wigilię dnia św. Jana Chrzciciela. W kulturze katolickiej uroczystość narodzin św. Jana obchodzona była 24 czerwca. Współczesne świętojańskie szaleństwa nie są fenomenem tego regionu, jednak Sobótka w Jastarni na długo pozostaje w pamięci jaj uczestnikom. Ważnym elementem sobótki jest palenie ognia, według wielu jest pozostałość po kulcie słońca. Oddawanie czci słońcu połączone było ze składaniem ofiary za popełnione grzechy. Podobny zwyczaj tylko kultywowany w pierwszą niedzielę Wielkiego Postu można spotkać w Belgii, Francji i Szwajcarii. W najdawniejszych czasach ogień otaczano wręcz religijną czcią, jego blask i ciepło wyrażają dobro i bezpieczeństwo. Innym wierzeniem związanym z dniem ur. św. Jana jest wiara w cudowne właściwości roślin oraz życiodajne siły przyrody.
Wierzenia Kaszub
Tradycyjne, przedchrześcijańskie, wciąż w jakiś irracjonalny sposób bytujące, wierzenia dotyczą szeregu tradycyjnych istot o różnych rolach i funkcjach. Przeważnie ich istnienie opiera się na pozanaukowym rozumieniu praw natury. Kaszubskim Posejdonem jest Gosk. Jemu ulegali niejednokrotnie rybacy ginący w sztormowych falach morza. Czasem ginęli ulegając powabom występujących w świecie Goska syren. Więcej istot zamieszkiwało tereny lądowe. Przychylne ludziom, rzadko złośliwe były Krośnięta (krasnoludki). W pobliżu checzy (chat) był też Grzenia - uosobienie snu, niemrawości i biedy. W lesie natomiast można było napotkać Borową Ciotkę - opiekuńczego ducha borów i lasów, broniącego przed czarownicami i błędnymi ognikami, mogącą jednak zamienić złych ludzi w jałowiec. Uosobieniem smutku i samotności był inny duch opiekuńczy lasu - Borowiec, płaczący, gdy ścinają drzewa. Złośliwym figlarzem, duchem jest Rokitnik (Roczitnik) zwodzący ludzi po bezdrożach. Symbolem jego powierniczki Rokitnicy jest wierzba - przyjazna w wielu kulturach powodzenia i miłości. Demonem o postaci, starej, brzydkiej baby roznoszącej po wioskach zarazę była Mornica. Wśród usypisk kamieni i samotnych kurhanów płakał natomiast Mogilnik. Wrogami ludzi były czarownice, diabły i tzw. Wieszczy. Wsie, w których historia odnotowała szczególnie dużo czarownic to Wierzchucino, Smolno i Chałupy. Ostatni "Sąd Boży" nad czarownicą Krystyną Cejnowiną odbył się właśnie w Chałupach w 1836, przeszedł on do literatury min. "Wiatr od morza", S. Żeromskiego. Pamiątkami po działaniach diabłów są tak zwane diabelskie kamienie, chronione dziś jako pomniki przyrody głazy narzutowe. Najbardziej znanymi na Kaszubach diabłami są Purtek, odpowiedzialny za złe zapachy, błędne ognie i wiry powietrze oraz Smętek - bliski krzywdom, przemocy i wrogości. Jednym z najdawniejszych stworzeń, stanowiących dziś symbol Kaszub i Pomorza jest Gryf - hybryda orła i lwa z orlą głową, dziobem, skrzydłami i szponami oraz lwimi łapami, tułowiem i ogonem. Podobnie dawnymi, nawiązującymi do mitologii greckiej były olbrzymy zwane stolemami, ongiś często spotykane na Kaszubach. Niektóre były wrogie, inne przyjazne ludziom. Odmianą upiora lub wampira wstającego z grobu nieboszczyka był Wieszczy, który po zjedzeniu swego śmiertelnego ubrania wracał w rodzinne progi przynosząc śmierć i zniszczenie. Jedynym ratunkiem było obcięcie nieboszczykowi głowy w trumnie, zanotowane po raz ostatni w poł. XIX wieku. Innym wrogiem ludzi bywał topielec - Moszkulc.
Kaszubskie granie
Kaszubskie granie ma swoje długie tracycje. Jednak niewiele jest już osób, które chcą kontynuować nasze obyczaje, kształtując jednocześnie kulturę. "Kapela Józefa Roszmana" powstała w 1998 roku. Koncertuje w Ośrodkach i Pensjonatach Wczasowych na Półwyspie Helskim i Władysławowie. Uczestniczy w imprezach lokalnych takich jak: jarmarki folklorystyczne, występowała dwukrotnie w programach telewizyjnych "Kawa czy herbata", emitowanych z Pucka i Jastarni. W roku 2000 występowała w Niemczech. W programie kapela prezentuje utwory kaszubskie przeplatane gawędami kaszubskimi. Członkowie zespołu: Maja Muza - Kwarta - skrzypce; Hieronim Korthals - akordeon, instrumenty klawiszowe, trąbka Józef Roszman - diabelskie skrzypce. Kontakt telefoniczny: Józef Roszman tel. (058) 673-38-31, Hieronim Korthals tel. (058) 673-80-97.
Kaszubianki
Panie śpiewające kaszubskie pieśni bawią już cztery lata widzów festynów i imprez we Władysławowie, ale i nie tylko. To "Kaszubianki" - zespół działający przy tutejszym Kole Gospodyń Wiejskich. Zadebiutowały na konkursie kół gospodyń w Strzelnie w 1997 roku. Zaproponowano im udział w organizowanych Dniach Władysławowa. Zespół występuje w regionalnych strojach. Wzory haftowały własnoręcznie gospodynie, resztę sfinansowało miasto. Gospodynie nie tylko występują na scenie śpiewając kaszubskie pieśni, ale oferują również specjały regionalnej kuchni. Zawsze gdy występują "Kaszubianki", w pobliżu sceny można znaleźć stoisko z przysmakami. Są tu m.in. śledzie kaszubskie, rolmopsy, ryby zapiekane w cieście, serniki, sękacze, chleb ze smalcem. Nie brakuje chętnych na te specjały. Większość widowni podczas występu "Kaszubianek" w okresie letnim stanowią turyści. To, że tłumnie zbierają się pod estradą świadczyć może o sporym zainteresowaniu miejscową sztuką ludową. Publika przyjmuje występy bardzo ciepło, a u władysławowskich pań nie widać śladów tremy. Pierwsze wzmianki w prasie o zespole zaczęły się ukazywać w połowie 1998 roku. W tym czasie występowały podczas takich imprez jak: "Kaszubskie Łodzie pod Żaglami", "Dni Węgorza", "Żegnaj lato", "Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy", "Kaszubska Majówka", "Dni Morza", "Rybka we Władku", "Jarmark Morski", "Wieczór z Muzyką" i wiele innych. Piszą o nich na łamach gazet takich jak "Dziennik Bałtycki", czy "Gazeta Nadmorska". Zauważyła je również telewizja. Wystąpiły w programach TV "Rodno zemia", "Tu mieszkamy", "Kawa czy herbata". Mamy nadzieję, że zespół będzie się nadal cieszył tak dużą popularnością jak obecnie. To przyczyni się z pewnością do wzrostu popularności naszego regionu i zainteresuje przyjezdnych naszą kulturą.